unsplash.com
19 września| Artykuły

Wczoraj, dziś, jutro

Przyszłość zaczyna się dziś, nie jutro. To słowa świętego Jana Pawła II. Inny znany Polak, Sławomir Mrożek, popełnił to: Jutro […]

Przyszłość zaczyna się dziś, nie jutro. To słowa świętego Jana Pawła II. Inny znany Polak, Sławomir Mrożek, popełnił to: Jutro to dziś. Tyle, że jutro. W obu przypadkach mamy do czynienia z tą samą intuicją. Czas to sprawa umowna. Jest względny. To co było wciąż jest. To co będzie, już jest. Czas to nie trzy osobne pomieszczenia. To jeden duży pokój, w którego różnych miejscach bywamy. Nam, jego więźniom, trudno to ogarnąć. Ale myślę, że będący ponad czasem Bóg, tak to właśnie widzi. I choć to niemożliwe, spróbujmy na czas spojrzeć oczami Boga.

Wczoraj

Przeszłość to ta część naszego życia, w której już nic nie możemy zmienić. Kompletnie. To zabetonowany w absolutnym bezruchu szczegółowy zapis minionych wydarzeń. Nie możemy zmienić ani jednego słowa, którego teraz żałujemy. Nie możemy zmienić ani jednej nietrafionej decyzji. Nie możemy jeszcze raz decydować o tym, którą drogę wybrać, jeśli wybór został już dokonany. To co się stało, już się nie odstanie. Efekt motyla to futurystyczna wizja życia, w którym możliwym jest cofanie się w czasie i naprawianie przeszłości. Film może nie jest chrześcijańskim moralitetem, ale jego przesłanie jest zaskakująco chrześcijańskie: najlepsze życie jakie możesz mieć, to te które masz. Nawet jeśli jest trudne. Każde inne będzie gorsze. W tym morale zawarta jest ziarno ewangelicznej mądrości w podejściu do przeszłości – zawsze błogosław za swoją historię. Jakakolwiek by była. Pisałem wcześniej, że przeszłości nie da się zmienić. W jakimś sensie da się. Faktów nie zmienisz, ale możesz zmienić ich postrzeganie. A to oznacza, że znaczenie przeszłości może ulec kompletnemu przeprogramowaniu. Upokarzające porażki mogą stać się dla nas błogosławionym, umacniającym doświadczeniem, a śmiertelne grzechy początkiem drogi wielkiej świętości. Wczoraj to dziś, tyle że wczoraj. Przeszłość choć jest niezmienialna, to jednak ma swój dynamiczny i nieprzewidywalny wpływ na teraźniejszość i przyszłość. Nie możemy jej zamknąć jak skończony rozdział i zapomnieć o niej. Przeszłość, choć już była, to jednocześnie wciąż jest. Doświadczenie jakie posiadamy dzięki przeszłym wydarzeniom idzie z nami przez resztę życia. Bolesna pamięć minionych dni to najlepsza gwarancja tego, by w przyszłości bolało mniej.

Przeczytaj również: Co będzie jeśli? >>

Dziś

Teraźniejszość nie istnieje. Taką mam teorię. Wyobraźmy sobie nasze życie jako linię czasu. Obecnie przeżywana chwila to punkcik na tej lini. Punkcik oczywiście nieustannie przesuwający się do przodu. To co jest za nim to przeszłość. To co jest przed nim to przyszłość. Punkcik to teraźniejszość. Jak wiemy z matematyki, punkt na prostej nie ma żadnych wymiarów. Nasz punkcik to jedynie miejsce styku przeszłości z przyszłością. Nie dość, że miejsce zerowych wymiarów, to jeszcze będące w nieustannym ruchu. Przeżywamy jedynie to co było i to co będzie. Teraźniejszość w sensie ścisłym nie istnieje. Zaistniałaby dopiero wówczas, gdyby czas stanął w miejscu. Wtedy zniknęła by przeszłość i przyszłość. Było by jedno, wielkie TU I TERAZ. Ale tu chyba już zahaczamy o niebo, więc wróćmy na ziemię. Umownie teraźniejszość to chwila obecna, w czasie której analizujemy przeszłość i planujemy przyszłość. To idealny i jedyny moment, kiedy możemy czerpiąc z doświadczeń tego co było budować to co będzie. Dzisiaj to wczoraj i jutro. Tyle, że dzisiaj. Teraźniejszość to jedyny moment naszego działania. W przeszłości już nic nie możemy zrobić, w przyszłości jeszcze nic. I choć to co było i to co będzie jest integralną częścią teraźniejszości, to tylko teraźniejszość daje nam możliwość działania. Pamiętajmy o tym. 

Jutro

Wydaje się, że na jutro mamy największy wpływ. Ale to tylko nam się tak wydaje. Historie milionów ludzi pokazują, że nasza przyszłość jest wypadkową naszych działań z jednej strony i z drugiej strony czynników, na które nie mamy wpływu. Nie zostaje się geniuszem dlatego, że się tego bardzo chce i że się o to bardzo stara. Nie zostaje się mistrzem świata dlatego, że poświęca się temu marzeniu całe swoje życie. Osobista praca i wysiłek oczywiście są w tej układance ultraważne. Ale to nie wszystko. Ostatecznie (tak uważam) to gdzie indziej zapada decyzja o naszej przyszłości. My możemy jej tylko pomóc, ale nie przesądzić o niej. Jak coś mamy, to dlatego, że zostało nam dane. Jak czegoś nie mamy, to dlatego, że nie zostało nam dane. Czy to znaczy, że planowanie jutra nie ma sensu? Bynajmniej. Ono jest konieczne. Ale by było tak jak być powinno, musimy do tego planowania dorzucić jeden ważny czynnik: pokorę. To ten czynnik umożliwia planowanie przyszłości i dążenie do realizacji marzeń z jednoczesną gotowością przyjęcia porażki. Samo planowanie cudownej przyszłości jest wartością samą w sobie. Może nawet większą niż spełnienie tych planów. To nasze marzenia sprawiają, że mamy siłę do życia i działania i że na naszej twarzy pojawia się uśmiech. Nawet jeśli obiektywnie nie ma ku temu powodów.

Ostatnich kilka dni spędziłem w trasie z Teatrem Exit. To teatr, gdzie aktorami są osoby niepełnosprawne. 30 letni Tomek spędził sparaliżowany na wózku całe swoje życie. O jego dramacie zadecydowała jedna źle wbita igła w szpitalu. W jednej sekundzie przekreślony został cały pakiet standardowych człowieczych marzeń. Nie jest w stanie sam jeść, pić, ubrać się, umyć i pójść do toalety. Tomek bardzo mocno doświadczył tego, jak iluzoryczny jest nasza kontrola przyszłości. I wiecie co? On wciąż jest uśmiechnięty i wciąż ma marzenia. To dla mnie święty. Jego niebieska przyszłość naprawdę zaczyna się już dziś.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.