youtube.com / In time
29 listopada| Artykuły

Czas i priorytety. Czego pożałujemy za 60 lat?

Czas to jedyny surowiec, który jest nieodnawialny, nieodzyskiwalny, niekupowalny i niepomnażalny. Dystrybucja czasu jest sprawiedliwa do bólu. Wszyscy ludzie bez […]

Czas to jedyny surowiec, który jest nieodnawialny, nieodzyskiwalny, niekupowalny i niepomnażalny. Dystrybucja czasu jest sprawiedliwa do bólu. Wszyscy ludzie bez wyjątku otrzymują identyczny pakiet. Dokładnie 86400 sekund na dobę. Ale to, jak ten pakiet wykorzystamy, zależy już tylko od nas.

Wszelkie próby zdefiniowania czasu i jego naukowo-filozoficzne rozkminy świadczą tylko o jednym – czas jest tajemnicą. Dla Wikipedii to skalarna wielkość fizyczna określająca kolejność zdarzeń oraz odstępy między zdarzeniami zachodzącymi w tym samym miejscu. Dla Newtona czas jest wielkością niezależną od czegokolwiek i kogokolwiek w całym Wszechświecie. W sensie, że wszędzie i dla wszystkich płynie tak samo niezmiennie. Dla Einsteina wręcz przeciwnie. Prędkość z jaką dla nas płynie jest zależna od prędkości z jaką się poruszamy. Krótko mówiąc, im szybciej mkniemy, tym wolniej się starzejemy. To się nazywa względnością czasu. Dla Kanta czas jest zależny od tego, dla kogo płynie. Jak nie ma dla kogo płynąć, to nie płynie. Dla Heideggera czas istnieje nawet wtedy, gdy nie istnieje nic, dla czego mógłby istnieć. A Szewczyk uważa, że są tylko dwa jego wymiary. Przeszłość i przyszłość. Teraźniejszość to punkt styczny pomiędzy nimi. Punkt, jak wiadomo, jest bezwymiarowy. A czym dla ciebie jest czas?

Zużycie

Jak pisałem, ani nie możemy go zatrzymać, gdy pędzi za szybko, ani pomnożyć, gdy mamy go za mało, ani odzyskać, gdy został stracony. Nie możemy się w nim przemieszczać jak w trzech pozostałych wymiarach. Choć idea wehikułu czasu zapłodniła już niejedną wyobraźnię. Z odpowiedzią na pytanie, czy możemy go spowolnić, albo przyspieszyć lekko się wstrzymałem. Pierwsza myśl była taka, że oczywiście nie. Ale jeśli Einstein ma rację (a ma), to wsiadając do Pendolino mamy jednak szansę go spowolnić. Ale przy naszych ziemskich prędkościach te różnice są tak małe, że niezauważalne. Dopiero w okolicach prędkości światła coś można zauważyć. Ale takie prędkości nam nie grożą, więc umówmy się – dla zwykłego śmiertelnika czas nie jest gumowy. Jedyną rzeczą, na którą mamy wpływ, to sposób w jaki dany nam czas zużywamy.

Blef

Pierwsze moje odkrycie jest takie: najprawdopodobniej najwięcej czasu tracimy na rzeczy, które są tego najmniej warte. I drugie: czas to oszust. Blefer. Stojąc przed nami, wmawia nam, że jest go dużo. Zazwyczaj to łykamy. Ale jak już znika za naszymi plecami, odwraca się i bezczelnie krzyczy: kłamałem! Umierający Jimi Hendrix miał ponoć wyznać, że życie to mgnienie oka. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że stwierdzę dokładnie to samo, kiedy i ja będę żegnał się z tym światem. Życie to chwila. Ale bardzo ważna, bo od tej chwili zależy cała wieczność.

To co ważne

Umierając nie tylko będziemy czuli, że to było mgnienie oka. Będziemy też okrutnie żałować źle wykorzystanego czasu. Co to znaczy dobrze wykorzystać czas? Co jest nieistotne, co ważne, a co priorytetowe? To strategiczne pytania, które trzeba sobie zadać i na nie odpowiedzieć, by ryzyko zmarnowania naszego czasu móc zmniejszyć do minimum. Mówiąc górnolotnie, najważniejsze jest nasze zbawienie. Ktoś ujął to bardziej przyziemnie – najważniejsze by być po prostu dobrym człowiekiem. To bardzo ignorowany parametr człowieczeństwa. Przegrywa z zamożnością, pozycją i zdrowiem. Jakoś tak się składa, że w centrum uwagi świata są głównie ci z kasą i prestiżem. Dobry człowiek? Fajnie, ale to mało interesujące. A przecież czeka nas kiedyś tam weryfikacja, w której liczyć się będzie tylko ten jeden parametr. Jak to ktoś rzekł – będziemy sądzeni tylko z miłości.

To co nieważne

Spośród wszystkich rzeczy nieważnych, piła nożna jest najważniejsza. Tak powiadał Jan Paweł II. Ja bym dorzucił do tego jeszcze pieniądze. Są ważne i nie udawajmy, że tak nie jest. Problem jest tylko taki, że zbyt często są ona dla nas za ważne. Co tracimy, kiedy zatracamy się w obsesyjnej pogoni za mamoną? Zbyt wiele. Cierpią na tym nasze relacje. Relacje z tymi, którzy są dla nas najważniejsi. Ci, którzy podobno znaczą dla nas więcej niż wszystkie skarby świata. A mimo tego dla kolejnego tysiaka jesteśmy w stanie poświęcić spotkanie z kimś bliskim, komu na tym spotkaniu bardzo zależy. To jak to jest? Dla pieniędzy oddajemy nasze zdrowie. Sukcesywnie skracamy limit snu, bo przecież kiedy śpimy, to nie zarabiamy. Najchętniej zrezygnowalibyśmy ze snu w ogóle. Jak Marta Robin. Tylko one nie robiła tego dla kasy.

Zżera nas stres. Wyścig za zyskiem i sukcesem doprowadza nas do szaleństwa. Dopóki jesteśmy młodzi dajemy radę. Ale w miarę upływu lat nasz organizm zaczyna szwankować. Im mniej o niego zadbamy w młodości, tym bardziej będzie szwankował na stare lata. I niestety, zazwyczaj dociera to do nas dopiero wtedy, gdy stoimy w kolejce do lekarza specjalisty. Pogoń za pieniędzmi uderza też w transcendentny wymiar naszego życia. Materializm formatuje nasze serce i coraz mniej w nim miejsca dla Boga, modlitwy i mądrej refleksji nad śmiercią, która wcześniej czy później nas dopadnie.

Czego żałuję?

Pielęgniarka Bronnie Ware przez kilka lat rozmawiała z ludźmi, którym zostało ostatnie kilka miesięcy życia. Chciała się dowiedzieć, czego najbardziej żałują u progu śmierci. Wnioski są spójne, zgodne i w sumie, mało zaskakujące. Jest ich pięć.

  1. Żałuję, że nie miałem więcej odwagi żyć życiem prawdziwym dla mnie, a nie życiem, którego oczekiwali ode mnie inni. Rzeczywistość korporacyjnego niewolnictwa, uzależnienie od opinii innych ludzi i deficyty asertywności się kłaniają.
  2. Żałuję, że pracowałem tak ciężko. Pisałem o tym. Na koniec okazuje się, że pieniądze jednak szczęścia nie dają. Owszem, zaspakajają nasze głody, dają jakieś tam poczucie bezpieczeństwa. Ale nie dają szczęścia.
  3. Żałuję, że nie miałem odwagi wyrażać swoich uczuć. Maski. Wszyscy je zakładamy. Efekt jest taki, że często nawet nasi najbliżsi nie wiedzą kim naprawdę jesteśmy. A my mamy do siebie żal, że nie mieliśmy odwagi być sobą.
  4. Żałuję, że nie pozostawałem w kontakcie ze swoimi przyjaciółmi. Zazwyczaj nie mamy problemu, by wskazać osoby, które są nam najbliższe i które najbardziej kochamy. Ale czy potrafimy im to okazać?
  5. Żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwszy. Na łożu śmierci ludzie odkrywają, że szczęście to nie jest króliczek, za którym całe życie trzeba się uganiać. To kwestia wyboru. Szczęście jest wciąż obok nas. Trzeba tylko to odkryć. To najprostsze zaakceptowanie swojego życia takim jakim jest. Tylko tyle i aż tyle.

Bronnie Ware pytając swoich podopiecznych, czego żałują, ani razu nie usłyszała tego:

  1. Żałuję, że nie miałem więcej pieniędzy,
  2. Żałuję, że nie byłem bardziej sławny,
  3. Żałuję, że nie zaliczyłem więcej dziewczyn / facetów,
  4. Żałuję, że nie zrobiłem większej kariery.

Dedykuję wszystkim nam, póki jeszcze żyjemy.

Zaplanuj swój czas

Jest coś takiego jak Macierz Einsenhowera. Brzmi enigmatycznie, ale to najbardziej popularna metoda zaplanowania naszego codziennego czasu. Tak, by wykorzystać go najbardziej efektywnie. Dzieli nasze zadania na cztery podstawowe obszary:

– zadania ważne i pilne. To te najbardziej priorytetowe. Na przykład urodziny żony, które są dzisiaj : – )

– zadania niepilne, lecz ważne. To te równie ważne, ale nie pali się z ich realizacją. Na przykład urodziny żony, które są za miesiąc : – )

– zadania nieważne, ale pilne. Sprawy mniej istotne, ale takie, które trzeba załatwić jak najszybciej. Typu opłata rachunku za telefon z wczorajszym terminem realizacji.

– zadania nieważne i niepilne. To te, które spokojnie można olać. Niestety, to one mają największy wpływ na zawirowania w trzech wcześniejszych. Pożeracze czasu, zdrowia i higieny psychicznej. To te hektogodziny bezproduktywnie spędzone przed monitorem telewizora, komputera czy smartfona. To obżeranie się kolejnymi sezonami netflixowych produkcji, to przy chipsach i piwie rozmowy o niczym, to przespane z lenistwa poranki. Czas jest zbyt cenny by tracić go na byle co.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.